wtorek, 26 kwietnia 2011

Szczenięta rodezjany urodzą się za miesiąc!


Wczoraj została potwierdzona ciąża Czeni, zresztą gołym okiem widac,że moja rodezjanka powoli zmienia kształty!Tak więc po raz drugi CH.PL CZENGA NIE DLA Każdego i HARJASELAN JALOPEURA ZOSTANĄ RODZICAMI!!!Każde z rodziców jest kompleksowo przebadane pod katem dysplazji biodrowej i łokciowej z wynikiem idealnym HD0/0, A oraz pod kątem osteodystrofii barkowej z prawidłowym wynikem ujemnym.To wymogi rekomendacji uzyskanej w Klubie Rodezjan Ridgebacka.
Czekamy więc na super maluchy!

sobota, 16 kwietnia 2011

LUZAK McLaren na wystawie psów myśliwskich w Częstochowie




Mój rodezjan przełamał wystawowe opory, wspaniale się zaprezentował i w klasie otwartej otrzymał 1 lokatę, ocenę doskonałą i medal złoty.Mamy ochotę na więcej...

środa, 6 kwietnia 2011

Konkurs czasopisma Mój Pies na opowiadanie "póki pies nas nie rozłączy"

Nie wierzyłam za bardzo w miłosć od pierwszego wejrzenia.TO musiało przyjść z czasem, z przekonania i poznania.Jak koleżanki opowiadały z rozpalonymi twarzami o gromie z jasnego nieba, strzale Amora i tym jedynym nagle ujrzanym - tylko wywracałam oczami z niedowierzenia.Bo jak można w jednej chwili ulokować w kimś potencjał swoich uczuc?
Aż trafiło i mnie!
Trzy lata temu przeglądałam różne strony w internecie.Przypomniałam sobie o pewnym widoku ze Światowej Wystawy Psów w Szwajcarii z początku lat 90-tych.
Należało tylko wpisac odpowiednie słowo...No i stało się! Z ekranu monitora patrzył na mnie zawadiacko swoimi filurenie przymróżonymi oczami ON. Mieszkał w Tajlandii , niedaleko od Bangkoku.Od razu wiedziałam, że zrobię wszystko,żeby był ze mną i pokochał mnie tak ,jak ja jego już pokochałam.Jeszcze miesiąc pisania maili, wspaniałych zdjęć, które utwierdzały mnie w przekonaniu o tym jedynym i decyzja-przyjeżdża!Okazało się że z tym przyjazdem to jest dość sporo formalności , ale w końcu data została ustalona- za cztery miesiące - we wrzesniu- wreszcie się zobaczymy!
Dzień wcześniej o 11 naszego czasu już wiedziałam,że jest w samolocie.Na drugi dzień o 16 odprawa w Amsterdamie i jeszcze dwie godziny lotu do Warszawy.Tam - na lotnisku cała w nerwach czekałam ja .Doleciał.Jest.Mogę na niego patrzeć, dotykac, przytulać.Jest jeszcze wspanialszy niż na zdjęciach i myślę,że ja też mu się podobam.Jeszcze tylko 340 km i będziemy w domu.
Dom przyjął mojego wybranka z dystansem, on też wolał zdecydowanie moje towarzystwo ( no, ale tak miało być , przecież to JA go wybrałam).
Każdy następny dzień, tydzień , miesiąc utwierdza mnie w przekonaniu,że moje nagłe zauroczenie trwa nadal , a więż wytworzona między nami jest czymś niesamowitym i niepowtarzalnym...
Jest blisko, zawsze na wyciagnięcie ręki. Patrzę na niego z nieustającym zachwytem a on odwzajemnia się pełnym uwielbienia spojrzeniem...Byliśmy razem w wielu miejscach Polski ,Europy.Przeżyłam dzieki niemu niezapomniane chwile wielkich sukcesów, o jakich wczesniej marzyłam...Gdzie on się pokaże - wzbudza podziw , a ja dumnie stoję koło niego. A on pokazuje wszystkim wkoło,że liczę się tylko ja!
Nawet teraz ,kiedy pojawiła się piękna JUICY- moja pozycja w jego życiu i jego sercu nie jest zagrożona! Z nią czas spędza czas na zabawach i figlach , przytulić się przychodzi do mnie.
Taki już jest ten mój TAJ.TAJUTEK , Tajeński,TAJUŚ, THE ARROWROOT PLANTS albo -jak nazywano go w Tajlandii- BHA THAI -Święta Góra. Pokochany od pierwszego wejrzenia istnieje w moim życiu, jest obok mnie, cieszy się,jak ja się cieszę, przytula się i łasi, gdy jestem smutna, i choc to tylko pies , to czasem myslę,że to AŻ PIES. Wiem,że przyjdzie taki moment,że zadziała jego psi instynkt i każe mu wszystkie psie emocje przełozyć na swoją towarzyszkę Juicy i zaowocuje to małymi thai ridgeback dogami, ale póki pies ( a właściwie - suka!) nas nie rozłączy cieszę się ,że trafiłam na niego , że to własnie on tak śmiesznie na mnie patrzył i że udało mi się zrealizować tą fascynację pięknym thai ridgebackiem, przybyszem z dalekiego kraju...Aże "serce nie sługa" - to musiał był własnie ON...i jego psia miłość do mnie a moja człowiecza do niego będzie trwać i tak naprawdę żaden inny pies nas nie rozlączy ,póki jednego - mnie lub jego - zabraknie.Ale to drugie będzie wtedy tęsknic i cierpiec...
To moje "thai story" zostało wybrane do piątki laureatów konkursu i dostanę nagrodę!!!